wtorek, 22 maja 2012

7 rocznica!

21 maja świętowaliśmy naszą siódmą rocznicę! Ach! Zleciało! Szybko i szczęśliwie! :)

Michałowi wyjątkowo udało się mnie zaskoczyć (zazwyczaj bezproblemowo wyczuwam jego niespodzianki). Kilka minut po północy znalazłam przy łóżku paczuszkę z misiakiem (oczywiście) i pierścionkiem! No i zrozumiałam dlaczego, kiedy wyskoczył w Świdnicy po kiełbasę na grilla nie było go tyle czasu ;) Pierścionek na prawdę trafiony! Mąż też! ;)

Kiedy obudziłam się rano znalazłam torebkę z prezentem na środku pokoju! Pierścionek wciąż w niej był, ale misia ani śladu! Oczywiście podejrzany był tylko jeden! Oli zawsze (jak był młodszy) podkradał z półki maskotki. Chwytał je w pysk i w nogi! Jak widać nie mógł się oprzeć pokusie. Takie znalezisko! :)

Kiedy Michał skończył pracę wybraliśmy się na kawkę i drinka. Zapomniałam o zakazie przynoszenia kwiatów do domu i podarowałam Michałowi bukiecik! Chyba po raz ostatni! Koty obskoczyły go w minucie i tak kwiatuszki wylądowały na parapecie... za oknem!
A i stamtąd wrednie kusiły biednego kota!


...To był bardzo miły dzień! I cudowne 7 lat! :)




Z jubileuszowej sesji....



...która bardzo Michała zmęczyła i tylko dlatego ma taka minę! ;)




:)

2 komentarze:

  1. jolamaniaczka22 maja 2012 12:20

    100lat,100lat....:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jak ten czas leci! Stu i więcej takich rocznic w przyszłości!!! A tak swoją drogą, to ja nigdy nie podarowałam mężowi kwiatów.

    OdpowiedzUsuń