A kto nie
wie, niech się dowie… że mamy w domu dwóch OZDROWIEŃCÓW!!!
Nadejszła
wiekopomna chwiła!
Zarówno
Milo, jak i Oli pożegnali swoje choroby! Być może nawet całkiem już o nich zapomnieli?!
Ciężko w te
cuda uwierzyć, co??? A jednak, stało się!
Szczerze
mówiąc straciliśmy już z Michałem nadzieję, że kiedyś ten dzień nastąpi. Zwłaszcza
że Milo „wróci”, zdejmie kaftan, że przestanie się tak namiętnie wylizywać,
katować siebie i nas… Co gorsze, nawet przyzwyczailiśmy się do jego nowego
wcielenia.
No i wtedy
pojawił się ON...cały na biało! ;) Hehe.. DR MATEUSZ WSPANIAŁY!
I doprowadził naszych
wąsaczy do pionu! To dzięki niemu (no i jeszcze Prozakowi) Milo zapomniał (totalnie!),
że lubił sobie zlizać kawałek skóry tu i ówdzie, a Oli dowiedział się, że jest
alergikiem pokarmowym - w końcu przestał cyklicznie wymiotować i pozbył się swojej gulki na brzuchu!
Kociaki tak
odżyły, jakby dostały drugie życie!
Milo po
prostu powrócił z dalekiej podróży! Dopiero sobie uświadomiłam, że jego właściwie
przez rok nie było z nami. Amytryptylina wraz z pędem do wylizywania, zabrała
też naszego kota! Wszystkie jego przyzwyczajenia, cechy… Teraz codziennie sobie przypominamy jaki jest ten nasz Milo – że lubi brata pogonić i
ugryźć w dupsko, że lubi sobie pogadać jak się przebudza, pograć na pudełku,
possać moje ucho, pozaglądać do wszystkich zakamarków, pobiegać za laserem,
myszką i marudzić pod drzwiami! Ach! Rewelacja!
A Oli ma w
sobie taką… radość i wdzięczność, że dobrze się czuje! Nabrał większej pewności
i zaufania. I jeśli można powiedzieć, że zawsze był przytulakiem, to teraz jest
mega mega przytulakiem! Każda okazja jest dla niego dobra, żeby się przy nas
położyć, pomruczeć i „powciskać”.
Niesamowita
radość – patrzeć jak ktoś kogo się kocha zdrowieje!
I Niesamowita wdzięczność!
....Dzięki Mateusz!
....Dzięki Mateusz!
Nareszcie! Wpis cudny, jak zawsze! :)
OdpowiedzUsuńNo w końcu coś się tutaj dzieje! Nowy rok, nowe ozdrowienia, jeszcze tylko nowe mieszkanie i będziecie nie do poznania.
OdpowiedzUsuń