Raz na jakiś czas ściągamy Milowi kaftan - "na moment" - żeby go wyczesać. Jaka czekała na nas niespodzianka - całkiem porośnięty, biały brzuszek!
Oczywiście kaftana nie można mu ot tak zdjąć, bo Milo jest nie tylko "całkiem porośnięty", ale i "mocno stuknięty" i "zlizał by się" w kilka godzin. Już przez tych kilka chwil próbował osiągnąć swój cel!
Patrzyliśmy z przerażeniem na te jego dzikie wylizywanie i zadawaliśmy sobie pytanie: "Czy zdjęcie tego kaftana jest w ogóle w jakimś zakresie możliwości"?
I tym razem "nasza pani weterynarz" wymyśliła sposób wydający się sensownym - prosto
z kubraka Milo wskoczy w kołnierz pooperacyjny! ..Wiem - z deszczu pod rynnę,
ale patrząc na zachowanie naszego wariata, nabraliśmy pewności, że innego wyjścia niestety nie ma.
I tym razem "nasza pani weterynarz" wymyśliła sposób wydający się sensownym - prosto
z kubraka Milo wskoczy w kołnierz pooperacyjny! ..Wiem - z deszczu pod rynnę,
ale patrząc na zachowanie naszego wariata, nabraliśmy pewności, że innego wyjścia niestety nie ma.
No i jest też dobra wiadomość - działamy w tej kwestii już po świętach!
Może wiosnę Milo przywita rozebrany? :) Trzymajcie kciuki!

Milo bez kaftanika??? i brzuszek we włoskach!czekam na sesję zdjęciową po świętach! całusy!
OdpowiedzUsuń