Siedzieliśmy sobie spokojnie w naszym domeczku - tzn. Oli spał, a ja jak zwykle wygryzałem sobie wolne miejsca na ciele - aż tu nagle weszła mamula z siedmioma chyba osobnikami!!!! Zdziwiło mnie to bardzo, bo mamusia nawet nie zna tylu osób i prawie nigdy nie bywają u nas goście! Ogarnęła nas wielka ciekawość już jak tylko usłyszeliśmy głosy
na korytarzu! Nawet mój wiecznie zestresowany brat, zanim schował się do swojej dziupli, dał sobie 5 sek. na ocenę przybyłych gości... Ja oczywiście byłem bardziej wyluzowany
i bardziej ciekawski...Muszę powiedzieć, że polubiłem ich od razu, obwąchałem ilu mogłem, przechadzałem się z podniesionym ogonem, ale szybko się wkurzyłem, bo nie okazali się znawcami kociej psychiki i myśleli, że podniesiony ogon świadczy o złych zamiarach!
A chciałem tylko przywitać się i powiedzieć: UFAM! Grrr....Trudno.... Po tej wielkiej przykrości, jaka mnie spotkała zachowałem większy dystans, ale nie zrezygnowałem
z miejscówek, dających mi dobry widok na to co się działo!!! A działo się, działo! Przede wszystkim - mamula śmiała się jak już długo nie......a właściwie to wszyscy ciągle się śmiali! Rzucali się maskotkami i poduszkami! Masowali sobie głowy! Zakładali czapeczkę
i szaliczek misiaczka na jakąś butelkę??? Mamula z koleżanką przebierała się kilka razy! Nie mają co robić chyba? Wariaci, czy co????
Acha! Jeszcze grali w scrabble! To akurat znamy - mamy w domu, więc już nie będę się czepiał, że nawet nie bawili się w turlanie tych fajnych kwadracików, tylko patrzyli tyle
na nie!
No i najważniejsze! Potem, jak doszło jeszcze małe, ludzkie dziecko, to mówili temu biedactwu, że nasza poduszka z kanapy to samochód! Acha! I jeden pan okłamywał potem to dziecko, że jest koniem! A na końcu podrzucał je pod sufit, co temu dziecku chyba się podobało!!!! No dziwni ci ludzie są....
ZOBACZCIE SAMI!